***
Szłam ulicą w stronę uczelni mijając uliczki Londynu, sklepy z dragą odzieżą i oczywiście cukiernie Camil i kawiarnio-bar Pana Bigla. Słonce ogrzewało moją twarz, a lekki wiaterek muskał moja twarz, usłyszałam nagle piosenkę "What You Wanted" One Republic. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, na wyświetlaczu ukazało mi się zdjęcie mojego chłopaka Thomasa, powinnam raczej powiedzieć byłego. Odrzuciłam połączenie, otworzyłam nowa wiadomość "Nie dzwon więcej! Zapomnij! Nie byłeś mi pisany tylko gwiazdy to wiedza!..." pisałam jeszcze inne rzeczy o przeznaczeniu mijając herbaciarnie w, której aromaty unosiły się na całej ulicy jaśmin, miętą, cytryną, cynamon i jeszcze więcej. Westchnęłam głośno pisząc kolejny wywód typu "zapomnij" z głową wlepiona w ekranik komórki gdy wpadłam na kogoś. Upadlam tyłkiem na zimny chodnik obijając sobie tym samy kość ogonową. Chłopak na, którego wpadłam także upadł na przysłowiowe cztery litery. Czarne włosy miał delikatnie postawione, niebieskie oczy jak ocean w, których można byłoby utonąć patrzyły się na mnie z lekkim zdziwieniem, a promienny szeroki uśmiech sprawiał mnie w lekkie zakłopotanie.
-Przepraszam -powiedzialam z poczuciem winy.-zapatrzyłam się pisząc sms'a.-chłopak uśmiechnął się siedząc na chodniku i wycierając ręce o spodnie.
- Spoko nic się nie stało- uśmiechną się, a na jego twarzy ukazały się dołeczki.-Ale nastepnym razem uwazaj.
-Przepraszam jeszcze raz...-poczucie winy sprawiało mnie w zakłopotanie, a oczy chłopaka nie dawały mi spokoju, wwiercały się w moja dusze jak wiertarka.
-Jestem Martin.-powiedział.
-Ruby...-dodałam szybko.Przechodnie mijali nas patrząc jak na idiotów, a my nadal siedzieliśmy jak krasnale ogrodowe.
-Dzieciaczki, bo się przeziębicie.-powiedziała jakaś starsza kobieta.
Chłopak wstał szybko podając mi rękę, miał na sobie koszulkę z nazwa zespołu AC/DC, którego uwielbiam słuchać. Podniosłam się, czułam jak, bym właśnie wyszła ze sklepu z porcelana i potłukła wszystko co było możliwe.
-Kawa? -zapytał popatrzyłam się przez jego ramie, do szkoły zostało mi zaledwie kilka ulic, a i tak byłam już spóźniona. Chwyciłam lezącą na ziemi torbę, którą upuściłam i odpowiedziałam Martinowi.
-Wiesz co jestem już spóźniona na zajęcia, może popołudniu?-zapytałam posyłając mu uśmiech i odgarniając moje czekoladowe włosy z czerwonymi prześwitami za ucho. Fanka farbowania włosów to ja uwielbiam się zmieniać i dlatego to robię.
-Dobra. -Martin usmiechnal sie do mnie, a ja przeszłam przez pasy.
-To do wieczora!- krzyknęłam za nim odwracając się.
-Ruby!-odezwał się za mną jego głos.- Gdzie się spotkamy? Nie mam twojego numeru!
-Tutaj! O piętnastej! Okey?!-krzyczałam z drugiej strony ulicy.
-Piętnasta! Herbaciarnia! Okey! -usłyszałam potwierdzenie i ruszyłam na zajęcia z literatury, bo Historia to już historia.
------------------------------------------
Jak sie podoba zostaw komentarz, bym wiedziała, ze mam pisać dalej.